Cała Daga - chociażby nie wiem jak się ekscytowała nie dawała po sobie tego poznać. W sumie nie umiem określić czy to wada czy zaleta. W naszą stronę szedł już Paweł.
- Idziemy? - spytał.
- Zapłacicie za mnie, nie? - spojrzała na nas słodkimi oczami.
- Jasne, leć.
Wyszli z knajpy i ruszyli w stronę parku.
- Widzę tutaj wszyscy się znają.
- Codziennie się mijają to jak mają się nie znać? Zresztą to małe miasteczko, mało ludzi.
Zbliżali się do ławki na której usiedli.
- Może to wszystko nie wygląda za dobrze ale fajnie tu nawet. Wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą ale jest spoko.
- Jeśli jest tu więcej takich dziewczyn jak ty to z pewnością jest fajnie. - uśmiechnął się.
Daga odwzajemniła uśmiech i klepnęła go w ramię.
- Masz tu rodzinę? - zapytała.
- Brata i ciotkę. Moi rodzice się rozwiedli. Ja zostałem z mamą, a Patryk - mój brat, miał mieszkać z ojcem ale poszedł do ciotki.
- Mój ojciec za to nie żyje.
- Co się stało?
- Wiesz, po raz pierwszy zwierzam się komuś obcemu i w ogóle więc jeśli komuś to powtórzysz to pewnie cię zabiję.
- Okej, rozumiem. Można mi ufać.
- Tata... wracał od babci. Jechał sam. Zderzył się z jakimś pijanym wariatem. On zginął na miejscu a tamten trafił do szpitala. - z jej oka popłynęła łza rozmazując tusz. Na policzku została czarna smuga. Przetarła oko rękawem bluzy i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. Odpaliła jednego.
- Palisz? - zapytała.
- Nie.
- I dobrze.
- Czasami za nim tęsknię ale pamiętam jakim był chujem. Matka cały czas przez niego płakała a ja nauczyłam się przeklinać.
Paweł przytulił ją nic nie mówiąc. Ona zaciągała się kolejnymi buchami.
- Jak chcesz to pokażę ci pewne miejsce. Najczęściej tam przesiadujemy. - zaproponowała.
- Okej, chodźmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz