Moje zdjęcie
póki co wciąż się uczę , ogarniam człowieczeństwo.

wtorek, 17 stycznia 2012

rozdział 6.

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Wielkie cyfry pokazywały już 11.40. Damian spał dalej, ja postanowiłam zejść do kuchni po szklankę wody. Po cichu wstałam z łóżka żeby nie go nie obudzić. Stanęłam na drugim stopniu schodów i usłyszałam kawałek rozmowy rodziców Damiana.
- Trzeba mu wreszcie powiedzieć. Chyba ma prawo wiedzieć. - mówiła mama opanowanym głosem.
- Wkurzy się, jest w trudnym wieku. Może z tym zaczekamy? Co się odwlecze to nie uciecze. - głos taty był bardziej nerwowy.
Zbiegłam szybko na dół. Pewnie mnie usłyszeli bo zakończyli rozmowę.
- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało idąc w stronę szafki ze szklankami i nalałam sobie wody.
Pani Ewa. Ewa Górecka. Wysoka i szczupła, pociągła twarz, niebieskie oczy. Blond włosy sięgające ledwo ramion, lekko pofalowane. Zawsze uśmiechnięta choć tym razem był to tylko dziwny wyraz twarzy przypominający coś na kształt uśmiechu. Zawsze uprzejma i zawsze podająca z uśmiechem swój pyszny sernik. Dziś nie była codzienną panią Ewą. Dziś miała lekko podpuchnięte oczy, włosy upięte w koka, miała na sobie dresy i luźny sweter. Spod tych ciuchów nie można było dostrzec jej zgrabnej figury. Patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, jakbym mogła jej w czymś pomóc ale bała się powiedzieć cokolwiek. Po moim przywitaniu powiedziała ciche 'Cześć Kasia' i usiadła przy stole, naprzeciwko męża.
Jej mąż - pan Krzysztof. Przeważnie zdenerwowany na cały świat z nieznanych nikomu przyczyn. Rzadko ze mną rozmawiał, Damian rzadko o nim wspominał. Do południa był w pracy a później wracał do domu i po prostu tam był. Nic nie robił, nikomu nie przeszkadzał, nie zwracał niczyjej uwagi. Ale jak się wkurzy na poważnie wpada w szał. Jest zresztą człowiekiem bardzo nerwowym. Teraz czytał gazetę. Wyglądał jakby miał się tym zajmować już do końca życia. Od jakichś dziesięciu minut czytał wciąż ten sam tekst.
- Coś się stało? - spytałam wreszcie.
- Nie, nie. Cierpię chyba na bezsenność. - odpowiedziała mi pani Ewa. - Damian jeszcze śpi? - dodała.
- Tak, chyba tak.
Zawsze zazdrościłam mu rodziców. Martwili się o niego, byli mili dla jego przyjaciół i dla siebie nawzajem. Nie to co moi. Kiedy tata jeszcze z nami mieszkał ciągle się kłócił z matką. Nigdy nie zapraszałam znajomych do siebie bo było mi wstyd. Później kiedy nas zostawił matka zaczęła mieć kłopoty z alkoholem. Ja nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu ale kiedy zostałyśmy ze sobą same zaczęłyśmy przekraczać wszelkie granice. Byłyśmy dla siebie jak najgorsi wrogowie a nie jak najbliższa rodzina.
- Będę się już chyba zbierać. - ruszyłam w kierunku schodów.
Kiedy weszłam do pokoju Damian spał dalej więc postanowiłam go nie budzić. Zgarnęłam tylko telefon. Nie miałam bluzy ale za oknem widać było słońce więc powinnam nie zmarznąć. Znów zbiegłam na dół żegnając się z rodzicami i ruszyłam w kierunku swojego domu. Sprawdziłam połączenia. Nie było żadnych nieodebranych.

2 komentarze:

  1. Śliczne <33
    Daleej pisz ! :D
    i zapraszam do mnie
    http://www.blogger.com/profile/14053692517675881318/

    OdpowiedzUsuń